„Językowe zanurzenie” – co to takiego i po co? (cz. 2)

Jak obiecałam, tak powracam z drugą częścią artykułu dotyczącego „językowego zanurzenia” ???? A zatem – jak ja to rozumiem?

Moja usługa „językowego zanurzenia” polega na towarzyszeniu klientowi w sytuacjach codziennych, takich jak wizyta w banku, wyjście do kina, teatru, opery, kawiarni, restauracji, muzeum, czy na zakupy – możliwości jest wiele! – a wszystko to oczywiście w ramach lekcji ????

Dzięki takiemu podejściu klient oswaja się z używaniem języka angielskiego poza murami firmy, czy szkoły, co ułatwi mu późniejsze przełamanie się w mówieniu podczas faktycznego pobytu zagranicą. To po pierwsze.

A po drugie nasz umysł rejestruje wszystkie nasze doświadczenia: składuje je, analizuje, wyciąga wnioski i często posiłkuje się danymi z nich pozyskanymi. Jeżeli stworzymy mu odpowiednie warunki – czyli np. stworzymy sytuację podobną do tej, która czeka nas za granicą – to wówczas, kiedy już do niej faktycznie dojdzie, nasz umysł przypomni sobie wcześniejsze doświadczenie i będzie mu łatwiej uzyskać potrzebne dane (w tym przypadku potrzebne słówka!) oraz niejako odegrać właściwą rolę ????

Wcześniej oczywiście – zanim „wyjdziemy na miasto” – klient przyswaja sobie słownictwo z danego zakresu tematycznego, a podczas zajęć stacjonarnych ćwiczymy różnego rodzaju scenki, tak aby „językowe zanurzenie” było jak najbardziej efektywne ????

Niniejszym zapraszam serdecznie do skorzystania z tej nietuzinkowej oferty ????

Przewiń do góry